Michał Klemens

* 1926

  • "Tu do Krzyża jak przyjechałem, wychodzę z Krótkiej ulicy – bo ja mieszkam na Krótkiej ulicy, koło stacji, zaraz obok jest apteka, ale już rozbrojona – i Rusek z tej apteki wychodzi i mówi: „Pan, ty bimber imiejesz?”. Ja mówię: „Imieju”. „A ja zołoto mam”. „Ty masz złoto?”. „Tak, ja mam zołoto”. A ja na Krótkiej ulicy mieszkałem, i tam mieszkam nadal, i w domu miałem garnek bez uszka. Bo uszko było malowane na złoto. On te uszka poobijał, i przewiązane miał je w ręku, pełno uszek miał. „Zołoto”. Ja mówię: „Ty durak, toż to nie zołoto!”. To mówi: „Ty durak, ty durniu, to jest złoto!”. Rowerem w Krzyżu na rafkach, bez dętek, bez opon, chodnikiem na rafkach jechał! To jaki hałas był!"

  • "Miasto było puste, miasto było wypalone, obszabrowane, i nie było ludzi. Nikogo. Jak później pozwolili nam już wejść do miasteczka, to miasteczko było puste, nikogo, nikogutko nie było. Pozostało kilku starych Niemców, nie wiem, trzech, czterech zostało. Największy Niemiec został – ten Sagert, ten, że jest do dzisiaj rodzina Sagertów. Ten stary Sagert wrócił z Niemiec tu, i tutaj lożował, i później oni te ziemie, te lasy oni to oddali dla państwa, za to, żeby on mógł tu pozostać. To on to wszystko przekazał."

  • "Przyjechali my do Poznania – ciemno, głucho, front, wojna jeszcze istnieje, artyleria grzeje niesamowicie. I w dyrekcji poznańskiej cztery doby czekali my na most na Noteci. Jak był most na Noteci, to pierwszym pociągiem, który kursował z Poznania do Wronek – bo z Wronek do granicy tutaj, bo to dawniejsza granica była – to jeden tor tylko był. Mostu nie było, most zrobili, i tym pierwszym pociągiem przyjechali my do Krzyża. Przyjechali my do Krzyża o północy, i Ruski nas przyjęli, i do góry na stację, i tam my na słomę położyli się i tam my leżeli. I rano pod bronią nas odprowadzali do lokomotywowni, i z powrotem pod bronią przyprowadzali. Do miasta nie wpuścili. Miasto naprzód wyszabrowali, spalili, dopiero, jak już nic nie było, to puścili nas do miasta. Ja jako kawaler – mówiłem sobie, no trudno, trzeba odbudować tę ojczyznę. No i tu siedziałem, pracowałem jako elektryk, pracowałem, potrzebowali takiego człowieka tutaj. Uruchamiałem elektrownię wodną w Kamiennej, stąd 23 kilometry. I elektrownia istniała przez kolejarzy do 1947 roku. Zjednoczenie powiedziało: „Kolejarze won tu stąd, bo tu nie ma ani stacji kolejowej, ani torów kolejowych, tu nie macie nic do szukania”. No i w 1947 roku z Poznania przyjechał duży wóz, pakowali my się i wyjeżdżaliśmy do Krzyża."

  • "Od razu tu kolej zaczęła panować. Kolejarze patrzyli, żeby coś uruchomić, a przede wszystkim najważniejsze było, żeby mieć energię, bo bez energii – nie ma mowy. Z początku mieli my tu taką malutką elektrownię na tartaku, a w tym czasie do Kamiennej jedni jechali na wodną elektrownię, tam ją uruchamiali. Jakby była możność, to Ruscy by ją wywieźli, ale nie mogli ją wywieźć, nie szło, bo ona jest pięć i pół metra niżej. Nie mieli jak stamtąd ją wywieźć. Była zatopiona zresztą przez Niemców. My musieli wodę spuścić, i tak dalej, i tak dalej, i wszystko się rozbierało od nowa, robić tak, żeby ją uruchomić. No i elektrownia do dzisiejszego dnia pracuje. Ale kolejarze w 1947 roku musieli zwijać żagle i do Krzyża. Bo Zjednoczenie powiedziało: „Kolejarze, tu nie macie nic do szukania, bo nie ma torów kolejowych, nie ma stacji kolejowej, nie macie nic do szukania”."

  • Full recordings
  • 1

    Krzyż, 19.05.2007

    (audio)
    duration: 02:47:15
Full recordings are available only for logged users.

Miasto było puste, miasto było wypalone, obszabrowane, i nie było ludzi

Michał Klemens
Michał Klemens
photo: Pamět národa - Archiv

Ur. 24 października 1926 we Lwowie. Przed wojną skończył 5 klas polskiej szkoły powszechnej, potem przez rok uczył się w szkole sowieckiej. Po wejściu Niemców, w 1942 roku, zaczął pracować na kolei jako uczeń. Gdy Niemcy uciekali ze Lwowa, rodzina Michała Klemensa wyjechała do Krakowa w obawie przed wejściem Sowietów i wywózką na Syberię. Po zajęciu Krakowa przez Armię Czerwoną Michał Klemens pracował na kolei, w marcu 1945 wyjechał z całym transportem kolejarzy lwowskich na „ziemie odzyskane”, najpierw do Poznania, potem do Krzyża. W Krzyżu skierowany został do pracy przy uruchamianiu elektrowni wodnej w Kamiennej, 23 km od Krzyża. Od 1947 roku pracował na kolei w Krzyżu, w 1988 roku przeszedł na emeryturę. Jest wiceprezesem Związku Wędkarskiego „Drawa” w Krzyżu. Mieszka w Krzyżu.