Waldemar Pernach

* 1936

  • Mój ojciec należał do drugiego batalionu Kedywu . Aresztowano jednego człowieka z jego grupy, który pękł i sypnął. Wszystkich aresztowali. Było ich trzech - Zawiślak, Dudziński i mój ojciec. Dudziński rozumiał po niemiecku i powiedział: “prowadzą nas na rozwałkę, musimy coś z tym zrobić”. To było na ulicy Kiejstuta w Warszawie. Pomyśleli, że muszą się na nich rzucić. To było 17 grudnia 1943 roku. Obrócili się do Niemców, pobili ich, ale z nerwów zrobili błąd, nie odebrali im karabinów. Zaczęli uciekać, ale byli w ciężkich butach i daleko nie uciekli. Zaczęto do nich strzelać i tak strzelano, że po ojcu została pamiątka. Portfel, który został przestrzelony wraz ze zdjęciami wewnątrz. To były nasze zdjęcia z ojcem, mamą i ze mną. To jest bardzo cenna dla mnie pamiątka. Zawsze jestem wzruszony, gdy ją wyciągam. Ojciec dostał 33 kule. To ważna dla mnie data - 17 grudnia ojca rozstrzelali, 17 grudnia mnie wsadzili do Białołęki i 17 grudnia mojego ukochanego teścia do Berezy Kartuskiej.

  • W celi były trzypiętrowe łóżka. Przez okna nie można było patrzeć, bo były zamarznięte. Na ścianach też był szron i lód, można było drapać. W kącie stał sedes bez miski, bez siedziska, bez klapy. Publicznie trzeba było załatwić swoje sprawy. Gdy mówię, że byłem 9 miesięcy w więzieniu, czasem ktoś mi odpowiada: nie ty byłeś w internowaniu. Ale, nie, ja byłem w więzieniu. Tam obowiązywał regulamin więzienny, ci bardziej przyjaźni klawisze mówili nam, że nie ma regulaminu internowania, a my podlegamy pod regulamin więzienny ze wszystkimi obostrzeniami i tak musimy być traktowani. Miałem półtora zdartego koca i spaliśmy w tym co było, a były mrozy. Gdyby była tam drabina to nawet nią bym się przykrył. Rano trzeba było się rozgrzać, biegaliśmy pojedynczo między szpalerem łóżek i robiliśmy przysiady. O 7:30 drzwi uchylały się drzwi i kalifaktor przywoził czarną kawę i jakieś jedzenie.

  • I zabrali mnie stamtąd do suki. Myślałem, czy wiozą mnie na rozwałkę i czy zginę tak jak mój ojciec, tylko z rąk własnej, polskiej władzy. Paka samochodu była zamknięta i nie wiedziałem, gdzie mnie wiozą - może do Puszczy Kampinoskiej, gdzie mnie rozwalą? Jadąc, poczułem most na Wiśle. Powieźli mnie na Białołękę, tam mi ulżyło, że to nie rozwałka, ale więzienie. Antoni Heda “Szary”, który miał pięć wyroków śmierci i walczył z komunistami i Niemcami siedział razem z nami. Powiedział mi, że też myślał, że się to może skończyć rozstrzelaniem i, żeby w stosunku do tych klawiszy być grzecznym, nie drażnić ich, bo mogą otworzyć cele i pozwolić uciec. Właśnie 17 grudnia mnie do Białołęki walnęli.

  • Full recordings
  • 1

    Warsaw, 02.06.2022

    (audio)
    duration: 01:42:52
Full recordings are available only for logged users.

Chcieliśmy niepodległości Polski

Fotografia portretowa Waldemara Pernacha. Fot. Gosia Kawka
Fotografia portretowa Waldemara Pernacha. Fot. Gosia Kawka
photo: Nizio Foundation archive

Waldemar Pernach urodził się w 1936 roku w Warszawie. Jego ojciec, żołnierz AK, zginął w czasie II wojny światowej z rąk Niemców. Po wojnie pracował w Hucie Warszawa, skąd został wyrzucony w 1970 ze względu na poglądy. W latach 70. wszedł w krąg współpracowników Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, jednak różnił się od nich poglądami. Stał na pozycjach niepodległościowych i antykomunistycznych. W latach 1980-81 wspierał doradczo NZSS Solidarność w sektorze energetycznym. Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany i do sierpnia 1982 r. przebywał w ośrodku odosobnienia Warszawa-Białołęka. Po zwolnieniu kontynuował działalność opozycyjną w ramach Klubów Myśli Robotniczej oraz Grupy Politycznej Baza. Zajmował się wydawaniem drugoobiegowego pisma Baza, publikacją książek Józefa Mackiewicza. Organizował również kolonie letnie dla dzieci działaczy opozycyjnych. Negatywnie odnosił się do przemian Okrągłego Stołu, uważając je za kompromis z komunistami.