The following text is not a historical study. It is a retelling of the witness’s life story based on the memories recorded in the interview. The story was processed by external collaborators of the Memory of Nations. In some cases, the short biography draws on documents made available by the Security Forces Archives, State District Archives, National Archives, or other institutions. These are used merely to complement the witness’s testimony. The referenced pages of such files are saved in the Documents section.
If you have objections or additions to the text, please contact the chief editor of the Memory of Nations. (michal.smid@ustrcr.cz)
Місцева влада два роки не хотіла нас приписувати і не хотіла віддати нам нашої хати.
народилась 11 квітня 1941 року в селі Козаки
Українка, греко-католицького релігійного визнання
на весні 1946 році сім’ю як куркулів вивезли на Сибір в Кемеровську область
Повернулись у село Козаки аж в 1959 році
Ratuszna (Gasij) Nadija curka Grygorija – interwiu brała uczestniczka projektu studentka Pysznograj Julia curka Wołodymyra, 07.08.2011 roku k. 13:30 godziny.
Ja, Ratuszna Nadija Grygoriwna, z domu Gasij, urodziła się 11 kwietnia 1941 roku w wiosce Kozaki Złoczowskiego powiatu Lwowskiego obwodu. Ukrainka, greko-katolickiego religijnego obrządku. Edukacja – siedem klas szkoły podstawowej. Zamężna. Mam troje dzieci: dwie córki i syna i sześcioro wnuków.
Podczas wojny mój ojciec był przymusowo wywieziony na robotę do Niemiec. Wrócił on jesienią 1945 roku. Przed wojną my mieliśmy w prywatnej własności dużo ziemi i dużą gospodarkę, krowy, konie. I dlatego na wiośnie 1946 roku naszą rodzinę jak “kułaków”: tatę, mamę, starszego brata 1934 r.u., starszą siostrę 1938 r.u. i mnie, wywiozły na Syberię w Kemerowo obwodzie Rosja.
Wróciliśmy w wioskę Kozaki aż w 1959 roku. Brat przyjechał z nami, a potem żenił się i wyjechał bytować w Krym. Zmarł w 1980 roku. Mama była z 1910 roku urodzenia i niedługo po przyjeździe zmarła. Ojciec zmarł w 1990 roku. Gdy przyjechaliśmy, - kopalnie już były nie czynny. Nie dowiozli ze sobą nic pomimo odzieży. W ciągu tego czasu na naszej chałupie, jaka była na górze, bytowali Rosjanie, górnicy ze wschodu. Miejscowa władza dwa lata nie chciała nas registrować i nie chciała oddać nam naszej chałupy. My byliśmy zmuszone wynajmować mieszkanie. Potem nas zameldowali i oddali naszą chałupę. Ale chałupa była stara i nie przypilnowana i za pewien czas rozsypała się.
Z przekwaterowanymi ludźmi my bytowaliśmy w zgodzie. Z przesiedlonych mam dobrą koleżankę Olgę Duś, po mężu Kryweńka. My z nią całe życie podtrzymujemy bardzo dobre stosunki, dopomagamy jedna drugiej.
Tak jak moja rodzina była wywieziona na Syberię, mnie nie chciali przejmować uczyć się w edukacyjne zakłady. Całe życie mnie zdarzało się ciężko pracować na ziemi.
Wyszłam zamąż na wiosnę 1965 roku за Włodzimierza Ratusznego, przesiedleńca z Polski. On pochodził z dostatniej rodziny, ale przy przesiedleniu im nie dali wywieźć ze sobą nic. Toteż trzeba było wszystko dorabiać z samego początku. Go matka, Ratuszna, moja świekra, mieszka we wiosce Kozaki, ale już stara i ma kiepski słuch.
© Všechna práva vycházejí z práv projektu: Poles, Germans and Ukrainians and their memories on forced migration
Witness story in project Poles, Germans and Ukrainians and their memories on forced migration (Lenka Kopřivová)