Krystyna Starczewska

* 1937

  • "To może tak zrobimy, że my panią na dwa dni wypuścimy, odwieziemy, pani się zorientuje a potem pani przyjdzie i podpisze z nami tą zgodę na współpracę". Ja mówię "dobrze, dobrze". No i już mam wychodzić a ten facet, "tylko teraz pani musi podpisać, że pani nikomu nie powtórzy tej naszej rozmowy, to jest takie rutynowe, wie pani, to wszyscy podpisują". "No dobrze, mogę podpisać, że nie powtórzę tej rozmowy". On tak wziął kartkę i tak trzyma i mówi "tutaj, o tu proszę podpisać", tak trzyma tą kartkę. Ja mówię "wie pan, ale ja nie podpisuję nie czytając, niech pan weźmie tą rękę". I czytam "wyrażam zgodę na współpracę". Więc oni mieli takie, takie, te. Jakbym to podpisała, to już jestem w ich rękach. No więc ja dostałam szału, powiedziałam, że nic w takim razie nie podpiszę, zaczęłam tam wrzeszczeć, bo mnie po prostu szlag trafił. No więc nawet ten facet mnie przeprosił, powiedział, że on nie zauważył, pomylił blankiety no i teraz w porządku. No i jeszcze przed wyjściem drugi taki przychodzi i mówi "wie pani, ale pani rozumie, pani Starczewska, tylko bez numerów, bez głupich numerów. Bo jeżeli pani nam tu zrobi jakiś numer, to wie pani. Idzie sobie taka kobieta jak pani po pasach, przejeżdża ją samochód, sprawcy nieznani, rozumiemy się? Albo idzie sobie taka dziewczyna, jak pani córka, parkiem, pięciu drabów ją wciąga w krzaki i gwałci, sprawcy nieznani, rozumiemy się?".

  • "Nadzieję to mieliśmy, to znaczy mieliśmy nawet pewność, nie nadzieję, to znaczy byliśmy głęboko przekonani, że jeżeli nie teraz, nie za naszego życia, to za życia naszych dzieci, ale to się musi zmienić, bo to jest na tyle zły system, że on nie może trwać, on musi upaść. Po wprowadzeniu stanu wojennego to jeszcze bardziej, to znaczy że to już jest tak jaskrawy absurd, że to musi się skończyć, chociaż słabły te nadzieje w społeczeństwie, ale myśmy je mieli, dlatego żeśmy układali program szkoły, bo nam się wydawało, że jeżeli nie w tej chwili, no to za dwa lata, jeżeli nie za dwa lata, za pięć lat, ale dobrze jest się przygotować na tą zmianę. Także ta nadzieja nam zawsze. No, gdyby człowiek nie miał nadziei, to by tego nie robił, to była jednak bardzo duża praca".

  • "Teraz my mamy tutaj patrona naszej szkoły, to jest maharadża hinduski Jam Saheba Digvijay Sinhji, który właśnie przyjął do siebie, do Indii, przetransportował dzieci wyjeżdżające, dzieci syberyjskie. Kiedy powstawała Armia Polska, która wyszła potem, kiedy powstała Armia Andersa, to z nimi razem wychodziły setki, tysiące dzieci. No i właśnie ten hinduski maharadża te dzieci uratował a my mamy w tej chwili jako szkoła kontakt z trzema osobami, które były dziećmi wtedy tam, w Indiach, które do nas przychodzą i opowiadają. Jeden pan napisał książkę o tamtych rzeczach i właśnie od nich też wiem, jak to było, jakie to były przeżycia związane z tym. Nawet nasze dzieci wydały, to były takie wywiady i wydały takie pisemko o tym naszym maharadży. Tam są z różnych stron opisy tych przejść syberyjskich. Niesamowite zupełnie".

  • "To już był ostatni, że tak powiem, ostatnie poczucie odrzucenia tego wszystkiego, co tutaj jest, że trzeba to czym prędzej zmienić. Ta inwazja na Czechosłowację, to, co działo się w Polsce, ten sposób rozprawiania się z buntami studenckimi, ta nagonka antysemicka, absurdalna i Czechosłowacja to był ostatni, że trzeba zacząć jakąś poważną działalność opozycyjną. No i wtedy zaczęły już powstawać nie tylko takie spontaniczne działania, ale coś takiego bardziej zorganizowanego".

  • Full recordings
  • 1

    Warszawa, 28.07.2014

    ()
    duration: 
    media recorded in project Iron Curtain Stories
Full recordings are available only for logged users.

Byliśmy głęboko przekonani, że jeżeli nie teraz, nie za naszego życia, to za życia naszych dzieci, ale to się musi zmienić, bo to jest na tyle zły system, że on nie może trwać, on musi upaść

Krystyna Starczewska
Krystyna Starczewska
photo: Pamět Národa - Archiv

Urodziła się w 1937 r. Jako absolwentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczęła pracę nauczycielki w szkole średniej, ale w 1967 roku została zwolniona dyscyplinarnie za „wychowanie w duchu fideizmu” (pogląd filozoficzny i teologiczny głoszący prymat wiary nad poznaniem rozumowym i teoriami naukowymi). Następnie przyjęto ją do Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. W 1968 roku uczestniczyła w demonstracjach studenckich na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1976 roku aż do upadku komunizmu aktywnie brała udział w działalności opozycji demokratycznej. Współpracowała z Komitetem Obrony Robotników (KOR), na początku lat osiemdziesiątych zajmowała się działalnością edukacyjną w NSZZ „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego została czołową postacią Zespołu Oświaty Niezależnej a w latach 1982-1987 redagowała dwutygodnik KOS. W 1989 roku jako ekspert ds. edukacji brała udział w historycznych obradach Okrągłego Stołu. W tym samym czasie rozpoczęła tworzenie społecznej szkoły średniej przy ul. Bednarskiej, gdzie pracuje do dziś jako dyrektor. „Jest to człowiek bez ambicji osobistych”- mówi o Krystynie Starczewskiej jej były kolega z KOR Mirosław Chojecki. „Wcale nie uważa, że jest najlepsza, chociaż naprawdę wiele rzeczy potrafi zrobić najlepiej”. W 2006 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył Krystynę Starczewską Orderem Odrodzenia Polski.