Agnieszka Romaszewska-Guzy

* 1962

  • Mój mąż jeszcze siedział. Wkrótce w lipcu aresztowano moją mamę, a w sierpniu ojca. I ja byłam sama, jeździłam pomiędzy trzema więzieniami. Z Jarkiem zdołaliśmy się pobrać, jak wyszłam, wzięliśmy ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego na Okrzei 26 maja, bo on dostał przepustkę na trzy dni. Wkrótce została aresztowana mama. Za każdym razem to była sytuacja, że usiłowałem wyjechać na wakacje i z tych wakacji sprowadzał mnie telegram: “wracaj, bo aresztowana mama”, “wracaj, bo aresztowany ojciec”. Obsługiwałam mamę, biegałam między trzema więzieniami i do Świętego Marcina, nosiłam paczki.

  • Zapukali rano, mieli zwyczaj pukać o szóstej, żeby wszystkich zastać. Zorientowałam się, że to rewizja. Ku wielkiemu zaskoczeniu mojego taty wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, a nigdy nie można było mnie wyciągnąć z łóżka. Wyskoczyłam jak sarenka, książki spakowane i mówię, że muszę koniecznie iść do szkoły. Nastąpiło szczęśliwe nieporozumienie – esbecy pytają, odpowiedziałam, że mam ważną klasówkę z matematyki i muszę iść. Oni zadzwonili do centrali, stamtąd, można sądzić, że padło pytanie, kto jest w domu. „Pan, pani i córeczka” – tak to sformułowali. Widocznie padło pytanie, w jakim wieku córeczka. Spytał mnie: „W której jesteś klasie”? Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że w pierwszej, bo to była pierwsza licealna. Odłożył słuchawkę i powiedział: „no, możesz iść do szkoły”. Myślę, że szefostwo nie wiedziało, że mam 15 lat, tylko myślało, że mam siedem. W związku z tym pozwolili, a ja pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do budki telefonicznej. Trudno było znaleźć działającą. Zadzwoniłam do Kuronia uprzedzać wszystkich, żeby nie przychodzili do domu do rodziców, bo jest kocioł po prostu.

  • Kiedy przyszli do mnie do domu, była 23:45. Moich rodziców nie było, tylko ja i Jarek [Jarosław Guzy, narzeczony A.Romaszewskiej]. Otworzyłam drzwi nie sądząc, że to ubecja, bo wizjer był zatkany palcem. Myślałam, że to tata wraca właśnie z Gdańska i się wygłupia. Otworzyłam i weszli – chyba cywil i dwóch może trzech mundurowych oraz kobieta, na pewno ze względu na mamę. Zapytali “Pani Romaszewska?”. Powiedziałam, że tak. “Irena Zofia?”. “Nie, Agnieszka”. Popatrzyli, rozmawiali między sobą i powiedzieli: “Nie szkodzi, pani pójdzie z nami”. I tutaj zaczęła się cała epopeja. Ja się jeszcze opierałam i mówiłam, że nie. Nie zdawałam sobie sprawy, że mój opór nie ma znaczenia, żyłam jeszcze w czasach Solidarności. Myślałem, że to może coś dać. Siadłam przy łóżku, chwyciłam się za poręcze i powiedziałem, że ten pan jest bardzo chory i że ja go nie zostawię. Odpowiedzieli, że ten pan też pójdzie, wyciągnęli go z łóżka i w mgnieniu oka, nie zauważyłam nawet kiedy, wyciągnęli go w piżamie, skuli w kajdanki. Powiedziałem, że jest nieubrany, oni powiedzieli “Niech go pani ubierze”. Na piżamę założyłam mu skarpety, buty, zawiązałam sweter na szyi, bo ręce miał już skute i trudno było go ubrać. Założyłam mu też spodnie, zarzuciłam na ramiona płaszcz i szalik. Do jednej kieszeni włożyłam mu papierosy, a do drugiej szczotkę do zębów. Sama się otuliłam w najgrubszą chustkę jak babuleńka, ubrałam się grubo. Pamiętam, że jak się pakowałam, miałam poczucie: “no to się skończyło, no to idziemy siedzieć”.

  • Ten strajk był dla nas bardzo poważną nauką. Pan Janusz Grzelak, który był z nami wtedy, chyba dziekan psychologii, powiedział, że strajk powinien być wprowadzony do curriculum każdego pokolenia studentów. Musieliśmy się samoorganizować całkowicie. Organizowaliśmy również jedzenie - kotły zupy przyjeżdżały i musiały być rozwiezione - przecież ludzie strajkowali na Stawkach, na Smyczkowej na filologiach wschodniosłowiańskich, na Karowej, gdzie jest socjologia. Wszędzie trzeba było rozwieźć te zupy. Jak nie umarliśmy z głodu - tego nie wiem.

  • Full recordings
  • 1

    Warszawa, 02.08.2022

    (audio)
    duration: 01:31:00
Full recordings are available only for logged users.

Pochodzę z bardzo inteligenckiej rodziny

Zdjęcie portretowe Agnieszki Romaszewskiej. Fot. Gosia Kawka.
Zdjęcie portretowe Agnieszki Romaszewskiej. Fot. Gosia Kawka.
photo: Nizio Foundation archive

Agnieszka Romaszewska-Guzy urodziła się w 1962 w Warszawie. Wychowywała się w inteligenckiej rodzinie. Już z dzieciństwa pamięta rewizje przeprowadzane w ich domu. Jej rodzice Zbigniew i Zofia Romaszewscy byli czołowymi działaczami Komitetu Obrony Robotników. Gdy ukończyła 18 lat, ona również zaangażowała się w prace Komitetu. Po rozpoczęciu studiów w 1980 roku od razu rozpoczęła aktywną działalność w nowo powstałym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, organizowała strajki okupacyjne na Uniwersytecie Warszawskim. W nocy z 12 na 13 grudnia została internowana. Przebywała przez cztery miesiące w Ośrodku Odosobnienia w Gołdapi. Po zwolnieniu wzięła ślub z Jarosławem Guzym (również działaczem NZS, w momencie ślubu przebywającym w internowaniu). W 1985 r. zaangażowała się w działalność pacyfistycznego ruchu Wolność i Pokój. W latach 1987-1990 przebywała w USA, gdzie podjęła studia doktoranckie. Po powrocie do Polski, już po przemianach politycznych, podjęła pracę dziennikarską. W 2007 została dyrektorem stacji telewizyjnej Biełsat TV, którą prowadzi stanem na 2022 r.